27 sty 2013

Czerwień Rubinu - Kerstin Gier

7 komentarzy:

Wiecie, co jest wielkim zaskoczeniem? Kiedy przyjdziesz do biblioteki z zamiarem wypożyczenia Harry'ego Pottera, i ku naszemu zdziwieniu wychodzimy z Czerwienią Rubinu. Nie spodziewałam się, że taką cudowną książkę znajdę w jedynej (nie licząc filii i pedagogicznej) bibliotece na „moim” zadupiu.

Co było gorsze? Zwariować czy naprawdę podróżować w czasie? Chyba to drugie, pomyślałam. Na to pierwsze pewnie można brać jakieś tabletki.

Żyjemy w takim a nie innym świecie, więc o podróżach w czasie możemy tylko pomarzyć... lub też poczytać.

8 sty 2013

Wyzwanie 52

3 komentarze:
Kierowana nie mam pojęcia czym postanowiłam się zgłosić do wyzwania. Polega ono na napisaniu i opublikowaniu 52 tekstów. W zależności od poziomu trudności posty publikuje się w rożnych odstępach czasowych.
Poziomy:
  • casual - 52 wpisy w ciągu jed­nego roku;
  • pro­fes­sio­nal - przy­naj­mniej jeden wpis wysokiej jakości w tygo­dniu; przez cały rok;
Ja obieram kierunek na najniższy poziom. Sama akcja jest warta uwagi, a przynajmniej daje mi motywację do pisania. Nie mam fioletoworóżowego pojęcia czy mi się uda, ale staram się być optymistką.


 Po więcej informacji zapraszam na stronę, wystarczy kliknąć w obrazek.


6 sty 2013

Dotyk Julii - Tahereh Mafi

5 komentarzy:

Czasem wydaje mi się, że moja samotność eksploduje rozsadzając mnie od środka. Czasem zastanawiam się, czy wypłakanie, wykrzyczenie albo wyśmianie tego obłędu może w czymkolwiek pomóc. Czasem pragnienie dotyku, bycia dotykaną, c z u c i a jest tak silne, że porywa mnie do jakiegoś innego wszechświata, a tam, stojąc na krawędzi przepaści, nabieram pewności, że spadnę i nikomu nigdy nie uda się mnie znaleźć.

Mając książkę po raz pierwszy w rękach, nie wiedziałam, czego się spodziewać. Fascynujący opis i intrygująca okładka to nie wszystko. Ponieważ czasem to, co jest w środku, wcale nie jest tak dobre, jak można się było tego spodziewać.

Potrafisz sobie wyobrazić spędzić w zamknięciu 264 dni? I to w całkowitym odosobnieniu? No cóż, może nie w całkowitym. Za towarzystwo w końcu służą ci: notatnik, pióro, okno i ściany. Nie wątpię, że na pewno byście się dogadali. Ja bym nie wytrzymała. Nie potrafię się nie odzywać (nie licząc 45 minut lekcji, gdy nie ma M. lub Stray). A gadanie sam do siebie nie jest zbyt dobrym posunięciem, chyba że chce się do końca zwariować. Myślę, że też byś nie wytrzymał. W końcu 264 dni to szmat czasu. Pocieszeniem może być tylko to, że możesz pisać. Sam do siebie, ale możesz.

5 sty 2013

Podsumowanie roku 2012

2 komentarze:


Rok 2012 minął pod znakiem bardzo ciekawych nowości książkowych. Część z nich znalazła miejsce w mojej biblioteczce, a część jeszcze czeka aż znajdą się pieniądze, żeby je kupić.

W ubiegłym roku przeczytałam 31 książek, przy czym napisałam tylko jedną recenzję (nie bijcie, błagam). Co daje 11840 przeczytanych stron, czyli ok. 32 strony dziennie. Na tle Tirindeth czy Abigail wypadam słabo.
Do ulubionych mogę zaliczyć większość tytułów. Są jednak historie, które skradły moje serce na zawsze. Delirium i Dotyk Julii to początek przyjaźni z dystopią, a Córka Łowcy Demonów z łowcami głów, tj. demonów. Mechaniczny książę wprawia w zachwyt, doprowadza do płaczu oraz powoduje, że trzęsiesz się ze śmiechu, i to czasem jednocześnie. Po przeczytaniu Czerwieni Rubinu i Błękitu Szafiru przez jakiś czas nie będziesz mogła zebrać myśli do kupy, a końcówka Ostatniego Poświęcenia wprawi Cię w osłupienie. Cinder (przy czym okazała się być bardzo pomocna przy rozprawce, na próbnym egzaminie) pokazuje, że nie wszystkie książki mają szczęśliwe zakończenie. Za to Głębia dowiedzie, że syreny nie są wcale takie miłe i dobre jakby się wydawało, a Zagubieni w czasie, że dla miłości zrobi się wszystko, nawet jeśli miało by to oznaczać przejście przez piekło i opowiedzenie się po stronie swego największego wroga.
Nie ma jednak książki, która była tak odmóżdżająca, że aż nie szło jej czytać, z czego się bardzo cieszę.
Podsumowując. Ubiegły rok był, pod względem przeczytanych historii, bardzo zadowalający i mam nadzieję, że ten rok też się taki okaże, o ile nawet nie lepszy.

A co do spraw organizacyjnych to, jak się wyrobię to recenzja pojawi się jeszcze dzisiaj. Za niedługo planuję dodać też coś na kształt reportażu, czyli Książka vs. Ebook. Mam nadzieję, że wam się spodoba.

I znowu kończę piosenką (chyba wejdzie mi to w nawyk, co wy na to?), która powoduje, że przechodzą mnie ciarki.
 

Layout by Tyler