10 mar 2013

[delirium] - Lauren Oliver


Jestem po prostu s z c z ę ś l i w a - tak zwyczajnie, prawdziwie.

Miłość jest jedną z najlepszych emocji, do których człowiek jest zdolny. Kojarzy nam się ze szczęściem i poczuciem bezpieczeństwa. Od wieków służy za źródło inspiracji nie tylko pisarzy. Kochamy nie tylko naszą drugą połówkę, ale także rodzinę, domowych pupili, przyjaciół. Dla jednych jest ona uczuciem wyniszczającym, drudzy zaś oddaliby wszystko, byle tylko kochać i, co najważniejsze, być kochanym. Są tacy, którzy ją już spotkali, inni jednak wciąż na nią czekają. Mimo że powstało już tak wiele dzieł poświęconym temu tematowi, nie potrafimy jednak jednoznacznie określić, czym jest miłość. Przyjemnością czy może chorobą?

Sześćdziesiąt cztery lata temu miłość została uznana za chorobę, czterdzieści trzy odkąd wynalezioną na nią lek. Amor deliria nervosa jest uważana za najbardziej zdradliwą chorobę na świecie. Każdy, kto ukończył osiemnaście lat, musi zostać poddany zabiegowi. Lena za dziewięćdziesiąt pięć dni - w swoje urodziny - otrzyma remedium. Czy się cieszy? Oczywiście. Jej matka popełniła samobójstwo z miłości, czy raczej z powodu choroby. Dlatego właśnie Magdalena, bo tak ma na imię, nie może się doczekać tego dnia - dnia, który zmieni wszystko. Zostanie sparowana, urodzi dzieci, stanie się przykładną obywatelką. Nie będzie zdolna do żadnych głębszych uczuć, ale przynajmniej się nie zarazi. Jednak kiedy do jej poukładanego światka wejdzie on, jej życie już nie będzie takie samo.

Fabuła nie jest strasznie skomplikowana, lecz nie należy zakładać, że od razu się wszystkiego dowiemy. Autorka zgrabnie przedstawia nam bieg wydarzeń, przy czym zapoznaje nas z historią samej choroby. Mimo tego, że nie ma tu zbyt wiele akcji, to książka się nie dłuży i przyjemnie się ją czyta. Na dobrą sprawę to dziać się zaczyna trochę na początku i dopiero pod koniec. Intrygujący pomysł to coś, czego zawsze próbujemy się doszukać w książkach. Albo nam się udaje i jesteśmy zachwyceni, albo nie i jesteśmy zawiedzeni. W Delirium góruje pierwsza sytuacja. Nie dość, że sam pomysł jest ciekawy, to jego rozwinięcie nie pozostawia wiele do życzenia. Wątek miłosny nie spada na nas z zaskoczenia i nie mamy do czynienia z miłością od pierwszego wejrzenia, jak to czasem w książkach się zdarza. Mimo że temat nieszczęśliwego uczucia jest niezwykle często powielany przez autorów, to Oliver nie do końca zrobiła z Leny i Alexa nieszczęśliwych kochanków. I za to ma u mnie kolejnego plusa.

Polubiłam główną bohaterkę. Jest zwykłą, normalną, niezbyt piękną dziewczyną. O ile normalnym można nazwać kogoś, kto żyje w świecie, gdzie miłość jest uważana za chorobę. Początkowo jest gotowa poddać się ewaluacji teraz, zaraz, jednak z dalszym biegiem książki jej postać diametralnie się zmienia. Nadal odlicza dni do zabiegu, jednak nie dlatego, że nie może się doczekać, a dlatego, żeby wiedzieć, ile mają jeszcze czasu. Podoba mi się to, iż Lauren Oliver ukazała nam tę przemianę, nie szufladkując jej przy tym. Mam na myśli to, że sami dochodzimy do takiego wniosku, a nie poprzez słowa wypowiedziane przez któregoś z bohaterów. Polubiłam Lenę też za to, że nie trzymała się kurczowo faktu, że miłość jest chorobą i dzięki Alexowi otworzyła oczy - zaufała mu i pozwoliła się do siebie zbliżyć. Do moich ulubieńców należy również Hana, czyli przykład wzorowej przyjaciółki. Ona jest tą odważniejszą, bardziej śmiałą, co jednak nie stoi im na przeszkodzie do przyjaźni. Pomagała także naszym zakochanym, mimo iż jest to nielegalne, za co zyskała wiele w moich oczach. Pozwólcie, że o Alexie nie wspomnę, bo moich odczuć wobec tej postaci nie potrafię umiejętnie zapisać, a wyrażenia typu: aaaaaa, kocham go!, was pewnie nie interesują, a co więcej uznacie mnie jeszcze za osobę chorą psychicznie. Plusem jest również istnienie postaci nie budzących uznania. Za przykład mogą służyć porządkowi czy też Brian (choć pojawił się tylko raz, wkurzył mnie niemiłosiernie).

Świat przedstawiony, jak to w dystopiach bywa, jest całkowicie różny od naszego. Społeczeństwo jest pod stałą kontrolą, więc za każdy wybryk sprzeczny z tym, jak po remedium człowiek powinien się zachowywać, grozi wysłanie na ponowny zabieg lub co gorsza trafienie do Krypt - odpowiednika naszego więzienia. Autorka poświęciła uwagę szczegółom otaczającego Lenę świata, dzięki czemu z łatwością idzie sobie to wyobrazić. Wyleczeni powodowali u mnie lekkie przerażenie. Ich obojętność, niezdolność do głębszych emocji, niezłomna wiara w remedium to coś, co powoduje u mnie nieco dziwne odczucia wobec nich. Niemniej jednak obraz takowego społeczeństwa przypadł mi do gustu i cieszę się, że zostało to dokładnie ukazane, a nie tylko wspomniane.

Styl Oliver jest dość prosty, jednak nie jest to mankamentem. Historia jest napisana płynnie i nie jesteśmy nagle przerzucani w akcji. Zgrabnie wpleciony humor powoduje, że nie odnosimy wrażenia, iż autorka nagle sobie o tym przypomniała i na siłę starała się go gdziekolwiek wcisnąć. Niesamowita lekkość, z jaką czyta się tę książkę, powoduje, że strony przelatują nam między palcami i ani się obejrzymy, a dotrzemy do końca.

Podsumowując, Delirium jest pozycją godną polecenia i przeczytania. Nietuzinkowy pomysł, wspaniała kreacja bohaterów i śliczna okładka to tylko kilka powodów, dla których warto sięgnąć po tę książkę. Nie potrafiłabym ocenić tej pozycji inaczej i nie byłabym sobą gdybym to zrobiła, dlatego też stawiam jak najbardziej zasłużone 6/6.

Straciłam kontrolę. I   n a p r a w d ę   c h o r e   jest to, że mimo wszystko nie żałuję.

Delirium, Lauren Oliver
Moondrive (Otwarte) (2012)

[delirium] | [pandemonium] | [requiem]

____
Jako, że Pandemonium mam już za sobą, nie mogę się doczekać aż dostanę Requiem w swoje łapki. Chciałabym również zapoznać się z oryginalną wersją Delirium, jednak cena zwala z nóg. Na do widzenia The Script.




13 komentarzy:

  1. Aż wstyd mi się przyznać, ale nie czytałam jeszcze tej serii. Szczerzę tego żałuję i mam nadzieję, że uda mi się dorwać tą serię w swoje łapki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też mam taką nadzieję, trzymam kciuki ;)

      Usuń
  2. O tak! Domuś, szykuj się! Jak tylko się uporam z serią "Jutro" oraz "Szeptem", biorę się za twórczość pani Oliver.
    A recenzja jest... no jest... *.*
    Kooooooocham Cię!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już się boję. O, patrz -> *boi się* ;D
      Cieszę się niezmiernie, że Ci się podoba. I ja Ciebie też kooocham ;*

      Usuń
  3. Mam w planach tę serię, ale jakoś nie umiem się za nią zabrać. Brakuje mi motywacji :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Brak motywacji to ciężka sprawa. Mam nadzieję, że mój mentalny kopniak w tyłek jest wystarczająco motywujący ;D

      Usuń
  4. Mam w planach - książka prawie od roku już czeka na półce na swoją kolej :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam tę książkę na półce, ale jakoś nie jestem do niej za bardzo przekonana. Oczywiście, zamierzam ją przeczytać i chciałabym zrobić to jak najszybciej, ale nie nastawiam się na nic powalającego, chociaż wszystkie recenzje jakie czytałam, w tym Twoja, świadczą o czymś zupełnie przeciwnym. ;) Pozostaje mi trzymam kciuki, żebym była równie zadowolona z tej książki jak większość czytelników.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, zawsze może być tak, że mimo nastawienia się na nic powalającego może się okazać całkowicie inaczej :) Mam nadzieję, że Ci się jednak spodoba :)

      Usuń
    2. A właśnie nie zdziwiłabym się, gdyby tak było. ;) I mimo niezbyt pozytywnych myśli liczę na to, że Delirium mnie zachwyci.
      Tak poza tym to bardzo podoba mi się wygląd Twojego bloga. ;)

      Usuń
    3. Ja też mam taką nadzieję :)
      Dzięki. Dzieło cudnej Elle z szablonowej szafy :)

      Usuń
  6. "Delirium" jest absolutnie niesamowitą książką! :)

    OdpowiedzUsuń

Layout by Tyler