7 gru 2014

[Wzorzec zbrodni] Jeden wzór


Jesień i zima to idealna pora na książki z nieco cięższym klimatem. Kryminały, thrillery - historie mrożące krew w żyłach (chociaż nie aż tak jak horrory), wydawałoby się, że gdy jest zimno nie ma nic gorszego, a jednak. Bądźmy szczerzy, kto nie lubi spędzać czasu w ciepłym łóżku, pod kołdrą/kocem z kubkiem herbaty czy kawy? No właśnie. U mnie sezon rozpoczął się od Wzorca zbrodni.

Zwykła akcja policji obfituje w nieprzewidziane skutki. Ginie partner Johna Tallowa, a mieszkanie 3A to tak naprawdę puszka Pandory. Każdy znaleziony tam dowód, to kolejna nierozstrzygnięta sprawa, a brak rąk do pracy powoduje, że wszelkie nadzieje na urlop trafia szlag, a rozwiązanie zagadki spada na Johna (który notabene zmaga się z czymś między szokiem pourazowym a depresją).


Brzmi intrygująco? O tak. Niestety, kiedy dochodzi do zderzenia z rzeczywistością, to wcale nie jest tak różowo. Pomysł na fabułę był, ale wykonanie leży i kwiczy. Narrację prowadzi John i Łowca, te sytuacje się ze sobą przeplatają, lecz wszystko dzieje się według określonego schematu. I o ile na początku wydawało się to jeszcze w jakimś stopniu ciekawe, tak po pewnym czasie zaczęło się to robić po prostu nudne oraz przewidywalne. Akcja miała swoje stałe tempo, od czasu do czasu nabierając większego rozpędu. Z intrygą też nie jest najlepiej, a zakończenie to w ogóle jakaś pomyłka. Sprawę ratują jedynie elementy historii Nowego Jorku, szczególnie, że jest to uwielbiane przeze mnie miasto.

Na dobrą sprawę autorowi udała się kreacja dwójki bohaterów... drugoplanowych. Scarly i Bat w odróżnieniu od Tallowa, mają w sobie jakąś ikrę, żywotność i barwność. Najlepsze momenty, to właśnie te, gdzie oni się pojawiają, bo wtedy ta historia nie jest już aż tak nijaka i przez chwilę ma się nadzieję, że może jednak będzie lepiej. Natomiast nasz główny bohater nie wzbudza jakichś szczególnych uczuć, co sprawia, że trudno wczuć się w tę opowieść. A to nie dobrze. Nawet bardzo.

Ogólnie rzecz biorąc, trudno doszukać się w powieści Warrena Ellisa jakichś plusów. Jeśli nie wszystkie, to przynajmniej zdecydowana większość elementów pozostawia wiele do życzenia. Nie wspominając już o dziwnych porównaniach typu: "Telefon pod 911 jest jak sygnał bólu, wędrujący od czubka ogona dinozaura do jego mózgu". Chociaż nie oczekiwałam cudów, to jednak po cichu liczyłam, że Wzorzec zbrodni będzie przynajmniej bardzo dobry. Może do najgorszych nie należy, ale jeśli chcecie spędzić miły wieczór w towarzystwie dobrego kryminału, to lepiej wybierzcie coś innego.

Za możliwość przeczytania "Wzorca zbrodni" 
serdecznie dziękuję wydawnictwu SQN


2 komentarze:

  1. Uch, to chyba szkoda ami czasu na tę książkę ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. A mnie tam się w sumie podobało ;) Różne gusta :D

    OdpowiedzUsuń

Layout by Tyler