24 maj 2013

Look - Sophia Bennett

Wspaniałomyślne bywają królowe i księżniczki

Początkowo książka wydaje się przeciętna. Ot, zwykła niezbyt piękna nastolatka zostaje wypatrzona przez łowcę talentów, który wróży jej karierę modelki. Dochodzi do tego jeszcze przystojny chłopak, oczywiście zakochują się w sobie i typowa powieść murowana. Jednak wraz z kolejnymi rozdziałami fabuła nabiera charakteru, staje się ciekawsza, a bohaterowie bardziej wyraziści.

Edwina dając, wraz z siostrą, koncert na Carnaby Street zostaje zauważona przez łowcę talentów, który podarował jej wizytówkę agencji. Nie kryje zdziwienia jego propozycją. W końcu to nie ona ma piękne blond loki, fiołkowe oczy i piękny uśmiech godzien niejednej gwiazdy filmowej. Jednak sądząc, że to zwykły naciągacz  nie czyni żadnych kroków w stronę kariery modelki. Kiedy okazuje się, że Simon wcale nie był oszustem, a pracownikiem agencji  Model City, za namową siostry dołącza do świata blichtru i rywalizacji. Lecz, czy to wystarczy, by porzucić chorą siostrę dla kariery?

Kate Moss, Anja Rubik, Zuzanna Bijoch. Postacie znane na całym świecie i idolki wielu nastolatek. Większość dziewczyn chciałaby pójść w ich ślady, ale to wcale nie jest takie łatwe jakby się mogło wydawać i możemy się o tym przekonać czytając właśnie Look. Autorka dość zgrabnie wprowadziła nas w świat modelingu ukazując nam przy tym nie tylko jego pozytywną stronę. Wprawdzie nie natkniemy się na świat przesiąknięty narkotykami czy anoreksją, ale książka na tym nie traci. I choć Sophia Bennett tego nie pokazała, nie ma się wrażenia, jakby coś zostało pominięte. Dobrym posunięciem było też przedstawienie nam na czym polega zawód modelki poprzez opisanie go z doświadczeń Ted, a nie relacji innych bohaterek, nadając tym samym realności zdarzeniom i głównej bohaterce. 

Postać głównej bohaterki początkowo nie wzbudziła mojego zachwytu, ponieważ wydała mi się trochę nijaka. Przeciętna nastolatka żyjąca w cieniu swojej ślicznej siostry. Nic nowego, prawda? Jednak z dalszym biegiem książki jej postać nabiera barw, staje się ciekawsza, można powiedzieć, że odżywa. Cieszy mnie to, że nie poddała się mimo niezbyt udanych początków. Dostała szansę o jakiej marzy wiele dziewczyn - przekonać się jak to jest być modelką, odkrywając tym samym swoją pasję. Przejawia się tu coś w rodzaju dojrzałości, co zdecydowanie idzie na plus. Podziwiam ją (na tyle, ile można podziwiać fikcyjną bohaterkę) za odwagę, jaką wykazała się obcinając włosy, tylko dlatego, żeby wesprzeć swoją siostrę. Zapewne niewielu odważyłoby się na taki czyn. Sama nie wiem, czy byłabym zdolna do czegoś takiego.

Ava za to została wykreowana na silną bohaterkę. Nie użalała się nad sobą i nie znosiła, kiedy ktoś nad nią płakał. Nie poddała się i walczyła dalej z chorobą, mając nadzieję, że znajdzie się w tych dziewięćdziesięciu procentach. Podoba mi się to, że Sophia Bennett nie zrobiła z niej dziewczyny popadającej w depresję i zrywającej kontakt ze wszystkimi. Emanowała od niej chęć do życia, do pomocy Ted i oczywiście do całowania, i choć zdarzały się gorsze chwile nadal śmiała się i wygłupiała razem z siostrą. Nie oznacza to jednak, że autorka skupiła się głównie na tych szczęśliwych momentach, co sprawia, że przedstawiona historia wydaje się być realna. Śmiało mogę stwierdzić, że Ava jest najważniejszą postacią, zaraz po jej siostrze. Przez to, że nie została zepchnięta na drugi plan, mamy możliwość przyglądać się zacieśnianiu siostrzanych relacji i obserwować wzloty i upadki obu sióstr. Można więc powiedzieć, że ta cała sytuacja wyszła im na dobre.

Spodobało mi się nieuniknięcie rozwinięcia tematu nowotworu wykrytego u Avy. Część autorów pewnie by stchórzyła sądząc, że młodzież nie zrozumiałaby o co chodzi i nie byłaby zainteresowana tym jak rozwinie się sytuacja. Bennett pokazała zmagania z chorobą, skutki chemii i radioterapii, a także nadzieję, która towarzyszy podczas leczenia. Nie było momentu, gdzie zostalibyśmy przytłoczeni fachowym słownictwem lub otoczeni tabunem lekarzy przekrzykujących siebie nawzajem o to jakie metody leczenia należy zastosować. Zdecydowanie jest to plusem, ponieważ nie musimy się zastanawiać, co lekarz miał na myśli, a także nie zanudzimy na śmierć.

Nie potrafię zrozumieć coraz częstszego fenomenu tłumaczenia imion. Wydaje mi się, że nikomu nie przeszkadzałyby oryginalne imiona, tłumaczowi krzywda by się się nie stała, a ja i moja schiza miałybyśmy się dobrze. W końcu, co to za problem zostawić Alexandrę czy Juliette. Ale wracając do meritum. O ile tłumaczenie imion mogę jeszcze znieść, tak tłumaczenia nazwisk nie potrafię przetrawić, bo: raz, jest to kompletnie nienormalne, a dwa, przy angielskich imionach polskie nazwiska wyglądają dziwnie, o ile nie bardzo dziwnie. Jeszcze bym to zrozumiała, gdyby to miało jakiś sens i nie raziło, ale Pstrąg naprawdę nie mieści się w granicach mojego rozumienia.

Wątek romantyczny nie gra pierwszych skrzypiec, co na dobrą sprawę dość rzadko się to zdarza. Nie został też przedstawiony jako wielka miłość od pierwszego wrażenia, dzięki czemu nie ma się wrażenia, że mamy do czynienia z tanim romansidłem. Nawet mnie, niepoprawnej romantyczce, spodobał się taki rozwój sytuacji. Tak naprawdę, to miłości między Nickiem a Ted nie ma tu za wiele, ale autorce nie można zarzucić, że potraktowała ten wątek po macoszemu. Bo choć Nick pojawia się raz na jakiś czas, zaprząta jednak myśli głównej bohaterki, przez co uczucie między nimi nie wzięło się znikąd. Widać, że Bennett nie chodziło o zrobienie z Look młodzieżowego romansidła z chorą siostrą w tle, więc myślę, że książka powinna przypaść do gustu również tym co stronią od wszelkich namiętności.

Piękna oprawa, przyjemny styl, a do tego brak zbędnych udziwnień i patosu. Mimo że powieść dość niepozornie wygląda, a opis może przywodzić na myśl płytkie młodzieżówki, to z dziełem Sophii Bennett naprawdę warto się zapoznać. Wprawdzie nie jest to najwspanialsza książka jaką kiedykolwiek czytałam, ale nie żałuję zakupu. Nie powinniście jednak zbyt wiele od niej oczekiwać, bo możecie się zawieść.

Nowotwór Avy w przedziwny sposób wpłynął na nasze poczucie humoru. Chyba coś z nami było nie w porządku. 


The Look, Sophia Bennett
Literacki Egmont (2013)


3 komentarze:

  1. Nareszcie *zaciera ręce* Wpadam w kompleksy przez to twoje bicie rekordów xD Tak poza tym, recenzja świetna (jak zwykle zresztą) i czekam aż mi pożyczysz ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wybacz, to nie jest w żadnym razie zamierzone. Samo wyszło xD Dzięki, bo męczyłam się nad nią gdzieś 3 tygodnie. Pożyczę jak już wszystkie swoje przeczytasz ^^

      Usuń
    2. Eee... To może trochę potrwać ;)

      Usuń

Layout by Tyler