Targi Książki są chyba najbardziej obleganym wydarzeniem przez miłośników literatury. Jest to jedyna okazja w roku, aby poznać osobiście blogerów, z którymi miało się styczność jedynie przez internet, porozmawiać z wydawcami, spotkać się z ulubionymi autorami i zdobyć ich autografy oraz obłowić się książkami w promocyjnych cenach. Targi Książki to właśnie jeden z rajów na Ziemi. To dla książkoholików jak monopolowy dla alkoholików - jak to idealnie ujęła Stray.
Zdjęcie zrobione, kiedy czekałyśmy na szofera, temu wszyscy wychodzą |
Targi
w Krakowie były najbardziej wyczekiwanym przeze mnie
dniem. Od dłuższego czasu prawie wszystkie rozmowy schodziły na ten temat,
a ja starałam się przekonać rodziców, by zgodzili się
na wyjazd. Myślę, że fakt, iż miałam pojechać z większą ekipą
oraz moje nieustanne prośby spowodowały, że byli mniej przerażeni
możliwością zgubienia się w wielkim mieście (no cóż, pewnie nie wiecie,
ale moja orientacja w terenie jest naprawdę cudowna) i przychylili się
wyjazdowi. Ostatni dzień szkoły był męczarnią, a przy życiu
trzymała mnie jedynie myśl o moich pierwszych targach w życiu, o
niezliczonych ilościach książek i o tym, że może uda mi się poznać Abi. Mój
kochany tata (biedak został pozostawiony sam sobie na trzy godziny)
zawiózł nas do Krakowa, więc nie musiałyśmy tłuc się
autobusami (wyobrażam sobie to nasze wracanie z naręczem reklamówek
z książkami, jak ja już miałam problem z dojściem do auta).
Punktualnie o 10:30 (no dobra, może nie aż tak punktualnie) weszłyśmy do hali, kupiłyśmy bilety –
imprezę czas zacząć.
A teraz zgadnijcie, gdzie stoję ^^ |
Nie
sądziłam, że będzie tak świetnie. Udało mi się
spotkać z Anią, poznać Monikę (moja pamięć do niektórych
blogerek polega na pamiętaniu ich avataru... ), Gabrysię oraz
przewspaniałą administratorkę fanpejdża Wybranych – Basię. I
to wszystko na najlepszym stoisku - Otwartego. W życiu się chyba
nie nagadałam tyle, co wtedy (może trochę przesadzam). A wiadomość, że Fracture CJ
Daugherty wychodzi w lutym oraz o tym, jak wiele dzieje się w
kolejnych dwóch tomach – po prostu OMG. Za to w rankingu
na najładniejsze stoisko bezapelacyjnie wygrywa Dreams. I
zgodzą się ze mną pewnie wszyscy, co byli na targach. Największym problemem był
niesamowity tłok, straszny gorąc i obeznanie w terenie. Chwała
za plan hali, inaczej nie trafiłybyśmy nawet do wyjścia.
Największe stoisko miał chyba Olejsiuk. A to, co widać, to tylko jego część. |
Ilość
ludzi, która tam była jest po prostu niesamowita. Targi są jedyną
taką okazją, żeby zobaczyć tylu książkowych zapaleńców w
jednym miejscu. Ci, którzy piszą, o tragicznym stanie czytelnictwa
w Polsce powinni się przejść na takie wydarzenie. Czy
to przechodząc czy to przy stoiskach można było zobaczyć nie
tylko chmarę blogerów, ale również dorosłych ze swoimi dziećmi.
To naprawdę wspaniałe, że rodzice zabierają swoje pociechy w
takie miejsca i już od małego wpajają miłość do książek.
Ta dam. Wielki plakat u Dreamsa + część stoiska. Wiem, że trochę krzywo, ale inaczej się nie dało :( |
Moje
pierwsze Targi Książki w Krakowie uważam za udane, a nawet bardzo
udane. Początkowo trochę się nimi stresowałam, ale zupełnie nie
potrzebnie. Potem już tylko
martwiłam się o to, aby nie zgubić w tłumie moich towarzyszek, bo
musiałam je bezpiecznie przetransportować do domu. Kupiłam za dużo książek. Tak, osiem to dużo (zdjęcie będzie, jak znajdę czas, żeby je zrobić). Ale dostałam plakat z Carterem *.*. I jak ktoś raczy kupić taśmę dwustronną, to go powieszę na ścianie. (I powieszę plakat z Miasta Kości, ale to zupełnie nie na temat) Miałam
w planach obejść jeszcze kilka innych wydawnictw
i udać się na kilka spotkań z autorami, ale przypomniałam sobie o
tym dopiero jak wracałam do domu. Cóż, skleroza nie boli... Nie mogę się doczekać przyszłorocznej
edycji, szczególnie, że będzie się odbywać w nowym miejscu.
Zobaczymy, czy nowa hala zda egzamin.
Jak to się stało, że kupiłaś osiem?! Kobieto, to się nazywa uzależnienie. Umówimy się do specjalisty. Ja, ty i M. też...
OdpowiedzUsuńObawiam się, że nie ma takich specjalistów, co by nam mogli pomóc. :( A i tak nie kupiłam w sumie tego, co miałam kupić...
UsuńNa targach nie byłam bo do Krakowa mam jakieś 500 km niestety Osiem książek to nie tak dużo, jedna z blogerek, którą odwiedzam kupił ich ponad 20 ;)
OdpowiedzUsuńWidocznie miała braki w wyposażeniu ;)
UsuńBardzo miło wspominam te Targi :) Szkoda, że nie było okazji się zobaczyć :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie :)
Ja się nie mogę doczekać Warszawskich Targów :)
OdpowiedzUsuń