6 lut 2014

Jestę blogerę: Lenalee


Jestę blogerę to spotkania, rozmowy o wszystkim i o niczym, z osobami, które z pisaniem i blogowaniem mają dość dużo wspólnego. Pewnie niektóre z nich znacie, ale głównie od strony bardziej publicznej niż prywatnej. Dzisiaj Lenalee ze Złodziejki Książek uchyla rąbka tajemnicy na swój temat. Jest ona już drugą osobą, którą wymęczyłam pytaniami. Strzeżcie się, bo każdy z Was może być następny.

Skąd pomysł na założenie bloga recenzenckiego? To Twoja pierwsza styczność z blogosferą?

Do założenia bloga recenzenckiego zachęciła mnie Wykredowana. Jej blog był pierwszym blogiem literackim, z którym się spotkałam i muszę przyznać - byłam nim szczerze zafascynowana. Po wielu rozmowach z nią na Lubimy Czytać sama nabrałam ochoty na założenie takiej strony, ale nie miałam zbyt wiele odwagi, ponieważ nie czułam się pewnie z tym, co wychodzi spod mojego pióra/klawiatury. Wykredowana dodała mi odwagi, zachęciła i nie jestem w stanie napisać, jak bardzo jestem jej za to wdzięczna. Złodziejka Książek znaczy dla mnie więcej niż śmiałabym przypuszczać. Co do wcześniejszej styczności z blogosferą to oczywiście - miałam już kilka blogów. Pierwszy blog został przeze mnie założony już w podstawówce i prowadziłam go przez długi czas - chyba przez 3 lata. Potem zaczęłam pisać opowiadania, które również publikowałam na blogach w internecie, jednak do żadnego z tych blogów nie przykładałam tak wielkiej wagi jak do Złodziejki.

Czy to doświadczenie w prowadzeniu bloga w jakikolwiek sposób pomogło ci w wystartowaniu ze Złodziejką?

Tak, oczywiście. Prowadzenie bloga recenzenckiego było jednak dla mnie na samym początku czymś całkiem obcym, nigdy wcześniej nie recenzowałam czytanych przez siebie książek, więc był to niejako skok na głęboką wodę. Nie wiedziałam, czego powinnam się spodziewać i czy nie zrezygnuję po kilku tygodniach. Założenie tego bloga okazało się jednak świetnym posunięciem, do tej pory dostarcza mi ogromnej dawki radości, a doświadczenie z poprzednimi blogami sprawiło, że mniej więcej wiedziałam na czym stoję. Poprzez wcześniejsze publikowanie opowiadań nie miałam obaw przed zamieszczaniem swoich recenzji, chociaż nie raz zastanawiałam się w jaki sposób zostaną one przyjęte.

Mówisz, że już wcześniej tworzyłaś blogowe opowiadania. Zastanawiałaś się nad tym, aby zacząć tworzyć i publikować takie opowiadanie teraz, kiedy już posiadasz większe doświadczenie w pisaniu i w prowadzeniu bloga?

Szczerze mówiąc - tak. I już to zrobiłam. W gimnazjum prowadziłam bloga (jednego z wielu z resztą), na którym publikowałam opowiadania, jednak porzuciłam go po kilku miesiącach prowadzenia. Brakuje mi trwałości jeżeli chodzi o pisanie i publikowanie opowiadań w internecie, dlatego też zamieściłam na nim jedynie kilka tekstów i na tym się skończyło. Kilka miesięcy temu postanowiłam jednak na niego wrócić. Zmieniłam szatę graficzną, doprowadziłam go do porządku, zamieściłam dwa nowe teksty... i znów to samo. Niestety wychodzi na to, że prowadzenie bloga z opowiadaniami nie jest dla mnie, zdecydowanie lepiej wychodzi mi pisanie do szuflady, raz na jakiś czas.

Jak to mówią, do trzech razy sztuka. Może za trzecim razem coś z tego wyjdzie? Później i z większą ilością tekstów. A jak nie, to przynajmniej nikt nie będzie mógł Ci zarzucić, że nie próbowałaś, prawda?

Oczywiście, że tak, ale trzeba również wiedzieć, kiedy się poddać. Uwielbiam pisać, nie będę tego ukrywać. Kochałam te chwile, kiedy w gimnazjum czy liceum zadawano mi jakieś prace do napisania, jednak myślę, że kreowanie własnego świata, tworzenie bohaterów i wymyślanie im losów, łączenie tego w sensowną, ładnie klejącą się całość nie wychodzi mi najlepiej. Może to przez to, że jestem wobec siebie bardzo krytyczna, co nie raz zauważyli nawet moi znajomi, aczkolwiek mimo wszystko uważam, że nie za bardzo wychodzi mi pisanie opowiadań. Próbowałam kilka razy, więc przynajmniej nie mogę sobie zarzucić, że nigdy tego nie posmakowałam, jednak zostanę przy recenzowaniu książek, a tworzenie opowiadań czy powieści zostawię ludziom, którzy się na tym znają. ;)

Co do tworzenia powieści - mam nadzieję, że kiedyś zmienisz zdanie i będę mogła przeczytać coś, co wyszło spod Twojego pióra czy raczej klawiatury.

Bardzo mi miło, jednak uważam, że są niezwykle małe szanse, aby coś takiego kiedykolwiek miało miejsce. ;)

Pamiętasz od jakiej książki zaczęło się Twoje zamiłowanie do czytania?

Doskonale to pamiętam i nie będę w tym względzie oryginalna - tą książką był Harry Potter, a konkretniej pierwsza część tej serii. "Kamień Filozoficzny" i "Komnatę Tajemnic" dostałam od rodziców pod choinkę, kiedy byłam jeszcze całkiem mała - miałam chyba z 10 lat. Moja mama twierdzi, że jeszcze nigdy nie widziała mnie tak zaabsorbowanej niż wtedy, gdy czytałam pierwszą część tej serii. Po tych dwóch książkach całkowicie zatraciłam się w literackim świecie, czytałam każdą książkę, którą miałam wówczas pod ręką. Bardzo bliskie mojemu sercu są również dwie inne książki - "Złodziej dusz" Martina Booth, ponieważ to pierwsza powieść, która została bezpośrednio przeze mnie kupiona oraz "Przypadki Robinsona Crusoe".

Cóż, myślę, że w przypadku pierwszych książek nie ma co się silić na oryginalność, najważniejsze, żeby przypadły czytelnikowi do gustu. A skoro już jesteśmy przy Twoim dzieciństwie, to jaka jest Twoja ulubiona bajka?

Z największą przyjemnością zawsze będę wspominać "Amerykańską opowieść". Jest to bajka z 1986 roku opowiadająca o losach małej myszki, która gubi się podczas podróży z Rosji do Ameryki i próbuje odnaleźć swoją rodzinę. Piękna, wzruszająca i niezwykle ciepła historia, pozbawiona tych wszystkich nonsensów i idiotyzmów, które można spotkać we współczesnych bajkach serwowanych małym dzieciom.

Spodziewałam się raczej jakiejś disneyowskiej produkcji, a z "Amerykańską opowieścią" nigdy się nie spotkałam. Niestety idiotyzmy serwuje się również i młodzieży. Cóż, od czegoś w końcu są książki.

Oczywiście mogłabym wymienić "Króla Lwa" czy chociażby "Piękną i Bestię", jednak nie są to bajki na tyle bliskie mojemu sercu. Kocham produkcje Disneya, ale niestety przegrywają one z "Amerykańską opowieścią", którą tak na marginesie wszystkim gorąco polecam. Idiotyzmy można spotkać wszędzie, nawet w książkach. Zależy jak się do nich podchodzi, jednak chodziło mi bardziej o bajki w stylu "Happy Tree Friends", gdyż ten tytuł jest dla mnie po prostu absurdalny.

W przypadku produkcji pokroju "Happy Tree Friends", należy mieć tylko i wyłącznie nadzieję, że rodzice czegoś takiego własnemu dziecku nie puszczą. Ale przejdźmy do czegoś bardziej przyjemniejszego - jakie seriale nałogowo oglądasz?

Oglądam zdecydowanie zbyt dużo seriali, które pochłaniają więcej czasu, niż chciałabym na nie poświęcić. Jestem jednak maniaczką pod tym względem i nie mogę się im oprzeć. Mam taką ulubioną trójkę, którą kocham bezgranicznie: "Supernatural", "Doctor Who" i "Sherlock". Supernatural śledzę od jakichś 6 lat, a Doctora Who i Sherlocka zaczęłam oglądać w 2 liceum. To zdecydowanie najlepsze seriale, jakie znam.

A co sądzisz o "Suits"? Widziałam, że zaczęłaś oglądać i jestem ciekawa Twojego zdania.

Zanim zaczęłam oglądać ten serial z jakiegoś powodu bardzo kojarzyłam go z "White Collar. Być może to przez fakt dwóch facetów pracujących ze sobą, związanych z prawem i byłam sceptycznie nastawiona do tej produkcji. Jak się okazało - niepotrzebnie. Nie mogę się oderwać od "Suits", relacja pomiędzy głównymi bohaterami jest fantastyczna, a sama tematyka prawa niezwykle ekscytująca. Jak tylko nadgonię wszystkie odcinki, które mam do obejrzenia, koniecznie muszę napisać coś więcej na blogu, bo czuję, że bez porządnej opinii się nie obejdzie.

Jaki jest, według Ciebie, ideał męskiego bohatera. Zarówno książkowego, filmowego czy serialowego. Co sprawia, że my, dziewczyny, tak łatwo i szybko się w nich zakochujemy?

Ciężko jest mi odpowiedzieć na to pytanie, ponieważ nigdy się nad tym nie zastanawiałam. Naturalnie jest kilku książkowych bohaterów, którzy mnie oczarowali, ale żeby stworzyć taki męski ideał? Nie jest to proste, zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że nie wierzę w ideały i nie będę się nawet łudzić, że jakieś istnieją. Jednakże wydaje mi się, że to zależy od tego, czego dana dziewczyna oczekuje od takiego faceta. Niektóre kobiety lubią bad boyów, bohaterów, którzy mają niskie poszanowanie dla zasad, lubią je łamać, często wpadają w kłopoty i którym towarzyszy mały dreszczyk oznajmiający niebezpieczeństwo. Są też takie, które uwielbiają romantyków lub facetów, którzy znajdują się pomiędzy tymi dwoma standardowymi typami. Nie za wiele o tym wiem, jednak wydaje mi się, że każda dziewczyna podświadomie wyczuwa, że tak, to jest ten bohater, który gdyby istniał zdecydowanie byłby świetnym materiałem na randkę. I zapewne to sprawia, że tak łatwo jest stracić dla nich głowę.

A ty - za którego bohatera chciałabyś wyjść za mąż, z którym pójść na randkę, a któremu skopać tyłek? 
 
Czy Adrian Iwaszkow z książek Richelle Mead jest dobrym kandydatem na męża? Być może. Jestem świeżo po przeczytaniu "Magii indygo" i muszę przyznać, że jestem trochę odurzona tą postacią, więc na tę chwilę to jedyny bohater, który przychodzi mi na myśl. Na randkę z największą przyjemnością wybrałabym się z Magnusem Banem z książek Cassandry Clare. Na pewno bym się z nim nie nudziła, jednak obawiam się, że Alec mógłby mnie za to zamordować i nie wiem, czy chciałabym podjąć takie ryzyko. Natomiast z wielką chęcią skopałabym tyłek jednemu bohaterowi, którym jest Peeta Mellark. Ot tak, dla zasady i bez większego powodu (bo zapewne powodem nie jest to, że po prostu tego bohatera nie lubię).

Urokowi Adriana łatwo ulec. Czy jest dobrym kandydatem na męża? Z pewnością. Cóż, Alec może być przeszkodą, ale czego się nie robi dla choćby jednej randki z Magnusem. Alternatywą pozostaje cofnięcie się w czasie do roku 1878, myślę, że wtedy bez przeszkód mogłabyś się z nim umówić. Magnus nie mógłby takiej okazji przepuścić. A co do skopania tyłka Peecie - ja zawsze z wielką chęcią Ci pomogę.

Gdyby tylko cofnięcie się w czasie byłoby możliwe z wielką chęcią bym z tej szansy skorzystała. Póki co - zostawię Magnusa Alecowi, ich relacja jest zachwycająca i z tego właśnie powodu są moją ulubioną książkową parą. Ah, i nic nie sprawiłoby mi większej radości niż solidny kopniak dla Peety.

Gdybyś mogła spotkać się z którymś z ulubionych autorów, to kto by to był?

Zdecydowanie na pierwszym miejscu mogę wskazać Johna Greena. Bardzo bym chciała spotkać tego człowieka osobiście, porozmawiać z nim, przekonać się, w jaki sposób widzi świat i jak się to ma do tego, co opisuje w swoich książkach, które są przecież niezwykłe. Miło byłoby również poznać Jodi Picoult, która wkłada tak wiele energii w napisane przez siebie książki, korzysta z wielu źródeł, konsultuje się z fachowcami i wspomaga się ich wiedzą. Na trzecim miejscu mogę wskazać Davida Levithana, którego poznałam w wakacje dzięki książce "Will Grayson, Will Grayson" napisanej wspólnie z Johnem Greenem. Później przeczytałam jego książkę "Two boys kissing" i mogę uznać, że jest to człowiek niezwykle wrażliwy i niesamowicie inteligentny.

Myślę, że John Green mógłby okazać się niezwykle interesującą osobą. A jaki jest Twój stosunek do polskich autorów? Czytujesz czy wolisz raczej trzymać się od nich z daleka?

Nie wychodzę z założenia, że polscy autorzy są gorsi. Nie bardzo też wiem, skąd biorą się takie twierdzenia, a nie raz się z nimi spotykałam w przeróżnych dyskusjach na forach czy portalach społecznościowych. Częściej oczywiście czytam książki zagranicznych autorów, ale nie unikam polskich książek, bardzo lubię twórczość chociażby Andrzeja Sapkowskiego, Stanisława Lema czy Jakuba Ćwieka. Uważam jednak, że twórczość polskich autorów jest równie dobra co tych zagranicznych.

Uważam, że bierze się to głównie ze skojarzeń z lekturami szkolnymi. No i polscy autorzy nie mają chyba aż takiej siły wybicia, co zagraniczni. Wystarczy przyjrzeć się regałom w księgarniach. Poza tym, pozostaje jeszcze kwestia ekranizacji.

Kwestia lektur jest tutaj dosyć problematyczna, ponieważ znam mnóstwo osób, którzy ich nie znoszą, a wywodzi się to głównie z faktu, że po prostu trzeba je przeczytać. Nikt nie lubi robić czegoś z przymusu, prawda? Uważam to za bardzo przykre zjawisko, ponieważ ja sama lubiłam czytać lektury zanim poszłam na studia i kilka moich ulubionych książek to właśnie te, które musiałam przeczytać na język polski. Buduje się w niektórych takie uprzedzenie, że książki polskich autorów nie są warte przeczytania, co samo w sobie jest dosyć smutne.

Zmuszanie do czytania lektur to jedno, niektóre książki są po prostu nieadekwatne do wieku i zainteresowań. Owszem są takie, które czyta się z przyjemnością, ale jest ich za mało. Niestety, my nic nie możemy z tym zrobić, a nie widać, żeby Ministerstwo Edukacji się do tego paliło. A w kwestii ekranizacji – czekasz szczególnie na premierę któregoś filmu?

Może nie chodzi o to, że są nieadekwatne do wieku, tylko po prostu niektórzy nie są mentalnie przygotowani na ich przeczytanie? Uważam, że to również jest problemem. Chociaż oczywiście każda książka ma się prawo komuś nie spodobać i jest to całkowicie zrozumiałe. Co do ekranizacji to raczej nie palę się jakoś niecierpliwie do obejrzenia żadnego z zapowiadanych filmów. W planach mam jednak obejrzenie "Złodziejki książek", ponieważ jestem bardzo ciekawa jak zekranizowano tak genialną książkę i jak ukazano rewelacyjnie wykreowaną Śmierć oraz czekam na jakiekolwiek wieści odnośnie przeniesienia na ekran drugiej części Darów Anioła - "Miasto popiołów".

Któryś aktor zawrócił Ci w głowie czy raczej nie masz ulubionego?

Gary Oldman zawsze będzie moim ulubionym aktorem i nie sądzę, żeby kiedykolwiek miało się to zmienić. Po raz pierwszy zobaczyłam go w filmie "Leon zawodowiec" (który jest jednym z moich ulubionych filmów) i to jak wcielił się w postać Normana kompletnie mnie oszołomiło. Niesamowity aktor.

Na czyj koncert chciałabyś się wybrać?

W tym roku w Polsce będzie tyle fantastycznych koncertów, że aż serce mi pęka na myśl, że nie będę mogła się na nich pojawić. Black Sabbath w czerwcu w Łodzi, Soundgarden w Oświęcimiu, Pearl Jam w Gdyni i to zaledwie 6 dni przed moimi urodzinami - moim marzeniem byłoby zobaczyć wszystkie te zespoły na żywo.

Który utwór ostatnio ciągle chodzi Ci po głowie?

Rzadko miewam takie chwile, kiedy jakaś piosenka nie chce opuścić mojej głowy, ale tym razem wyjątkowo jest to "Right in Two" zespołu Tool.

Skrupulatnie planujesz to, co będziesz robić w wolnym czasie czy raczej obstajesz przy tym, że jakoś to będzie i wszystko wyjdzie w praniu?

Bywa różnie, nie lubię robić niektórych rzeczy na ostatnią chwilę, bo wiem, że czasami nic z tego nie wychodzi, są również kwestie, które muszę zaplanować z pewnym wyprzedzeniem, aby wypaliły. Jestem raczej osobą, która nie lubi za bardzo wybiegać w przyszłość i planować każdego swojego ruchu, chociaż z drugiej strony nie jestem również typem człowieka, który przepada za spontanicznością.

Jesteś od czegoś uzależniona? Od literatury, muzyki, seriali, filmów, czekolady?

Oczywiście przede wszystkim od literatury - zwłaszcza fantastycznej. W następnej kolejności od seriali - oglądam ich zdecydowanie zbyt dużo i marnuję czas, który mogłabym poświęcić na przeczytanie jakiejś książki. Mogę przyznać, że jestem również uzależniona od mangi i anime - w tym drugim przypadku częściej powracam do wielokrotnie oglądanych przeze mnie tytułów, niż do poznawania nowych. Jednak chyba moim największym uzależnieniem są słodycze - przynajmniej raz dziennie muszę zjeść coś słodkiego, bo inaczej robię się zrzędliwa, marudna i nie mogę wykrzesać z siebie ani odrobiny energii do jakiejś kreatywnej pracy. Trochę to kłopotliwe, ponieważ nie zawsze mam jakąś słodkość pod ręką.

Cóż, najgorsze skutki mają słodycze, nic tylko mieć nadzieję, że nie pójdą w biodra. ;)

Nieskromnie przyznam, że efektów na szczęście nie widać. ;) Pochłaniam gigantyczną ilość słodyczy oraz niezdrowego jedzenia, jednak figura dosyć nieźle się utrzymuje.

Nic tylko się cieszyć. Masz ulubionego książkowego zwierzaka/stworka?

Ulubiony książkowy zwierzak/stworek? Niestety nie, nikt taki nie przychodzi mi na myśl.

Jakie są najgorsze cechy, którymi autor mógłby obdarzyć główną bohaterkę?

Konkretnych cech raczej nie jestem w stanie podać, kiedy czytam jakąś książkę z reguły jest tak, że denerwuje mnie ogół cech danej postaci. Jej bezmyślność i naiwność, niemożność dostrzeżenia rzeczy najoczywistszych, z czym chociażby spotkałam się w książce "Larista" Melissy Darwood. Irytuje mnie również przekonanie głównej bohaterki, że tylko i wyłącznie ona jest w stanie uratować świat czy pomóc komuś, kto tej pomocy potrzebuje. Niezwykle denerwujące jest również wieczne użalanie się nad sobą i swoim losem.

Są blogerzy, których opiniom ufasz i kierujesz się ich zdaniem przy kupnie/wyborze książki czy raczej wolisz zaufać swojej intuicji?

Ah, i tutaj pojawia się mały problem, ponieważ teraz bardzo rzadko sugeruję się opiniami innych blogerów. Na samym początku prowadzenia bloga większość książek, które czytałam to były te, które polecali inni recenzenci (m.in. wspomniana przeze mnie wcześniej Wykredowana), teraz jednak naprawdę rzadko sugeruję się opiniami innych osób. Jest tak, że gdy zapoznam się z opisem jakiejś książki to od razu wiem, czy będę chciała ją kiedykolwiek przeczytać. Często nawet najbardziej pochlebna opinia nie jest w stanie mnie do danego tytułu przekonać, ponieważ po prostu jakiś opis zawiera to, co mnie od tej książki z góry odrzuca, jak chociażby trójkąt miłosny.

Jaka jest pierwsza książka, przez którą zarwałaś noc? Zdarzyło Ci się, czy wolisz raczej się wyspać, a książkę dokończyć później?

Jestem wręcz niemożliwym śpiochem, nawet w weekendy nastawiam sobie budzik na wcześniejszą godzinę, żeby nie przespać całego dnia, dlatego też raczej rzadko zarywam noce dla książek - nawet dla tych najgenialniejszych. Jak dotąd nie spotkałam takiej książki, dla której mogłabym zarwać noc i czytać daną powieść bez opamiętania. Najwyraźniej jestem tym molem książkowym, który ceni sen bardziej niż nawet najlepszą lekturę.

Plany na najbliższą przyszłość?

Skupić się na studiach - to najważniejsze. Wielkim celem dla mnie jest również znalezienie jakiejś ciekawej pracy na okres wakacji. Przez trzy miesiące może udałoby mi się uskładać miłą sumkę, z której część mogłabym przeznaczyć na przyjemnostki (tzn. książki, płyty, jakiś wypad do kina... a może nawet czytnik?). Oraz czytać, czytać i jeszcze więcej czytać, dbać o bloga i nie zapuścić go, bo - całkiem szczerze - ogromnie się do niego przywiązałam.

Życzę Ci powodzenia na studiach oraz żeby wszystkie plany zrealizowały się po Twojemu. Życzę również powodzenia w prowadzeniu bloga i czytnika, abyś mogła czytać jeszcze więcej. Dziękuję za rozmowę. Mam nadzieję, że kiedyś nadarzy się okazja, by się spotkać.

Również dziękuję i jest mi bardzo miło, że zechciałaś przeprowadzić ze mną rozmowę. Trzymam również kciuki za spotkanie w przyszłości, niewykluczone, że będzie kiedyś taka szansa. ;)


2 komentarze:

  1. A ja nie pamiętam swojej książki od której pokochałam czytać oO Właściwie zawsze to lubiłam, a bloga założyłam przez głupotę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. No zaliczam się do większości początkujących Potterów :)
    Do założenia bloga zaś namówiła mnie koleżanka. Nie dlatego, że widziała we mnie jako taki potencjał, ale po prostu powiedziała, że można tam pisać co się chce i jak się chce. Był to czas kiedy w przysłowiowej szufladzie trzymałam jedno opowiadanie, które jako pierwsze znalazło się na moim blogu, potem zaczęłam pisać kolejne opowiadania i tak sobie siedzę w tym literackim świecie około 6 lat :D na wywiad ze mną raczej się nie zapowiada i Tobie też to odradzam :D
    opowiadania nie są zakończone, ja jestem zwykła dziewczyna pisząca z błędami zarówno logistycznymi jak i interpunkcyjnymi (ortograficzne nie bo mi w wordzie podkreśla :D )
    niniejszym jednak szacun dla Lenalee za wytrwanie do końca Twoich pytań :)

    OdpowiedzUsuń

Layout by Tyler