2 mar 2014

luty 2014

To był chyba najgorszy luty w całym moim siedemnastoletnim życiu (od czterech dni mam siedemnaście, to takie dziwne o.O). Nie wiem jakim cudem udało mi się go przetrwać. Ale. Mamy już początek marca i póki co zapowiada się on dość spokojnie pod względem wszelkich idiotycznych metod sprawdzania wiedzy przez nauczycieli. Mam nadzieję, że przysłowie: "Pozory mylą" nie ma zamiaru się w tym miesiącu spełnić.

28 dni przeleciało w zastraszającym tempie i z zastraszającym brakiem czasu na wszystko. Opublikowałam jedynie Jestę blogerę #2 - tym razem wywiadu udzieliła Lenalee. I to niestety byłoby na tyle, jeśli chodzi o napisanie i opublikowanie czegokolwiek. Z ilością przeczytanych książek też nie jest źle, aczkolwiek sama się dziwię, że przeczytałam więcej niż jedną. Głównie czytałam w autobusie, więc 3/4 to ebooki. Do rzeczy. Pochłonęłam 5 pozycji - Destroy Me i Fracture Me - nowelki po angielsku związane z Dotykiem i Sekretem Julii autorstwa Tahereh Mafi, Zagrożeni - jedyna książka książka w zestawieniu, Bez litości oraz po raz drugi - Jak upolować faceta? Po pierwsze dla pieniędzy. Jak dobrze pójdzie recenzje już niebawem.

Muzycznie - bez ekscesów. Dość długo miałam fazę na Lorde, przez jakiś czas na Birdy, luty zakończyłam z The Fray, a marzec rozpoczęłam z Leą Michele i jej debiutanckim albumem Louder. Ostatnio znikąd dopadło mnie Another Love, a sobotnie słuchanie radia poskutkowało czającym się w zakamarkach umysłu Say it, just say it. Może kiedyś doczekacie się wpisu podobnego jak u Julii. Kto wie? 

To na tyle. Powodzenia w marcu i do rychłego, mam nadzieję, napisania :)


Layout by Tyler